Dawid Pantak

radca prawny

Pomagam przedsiębiorcom wygrywać przetargi. Specjalizuje się w prawie zamówień publicznych. Posiadam bogate doświadczenie w skutecznej pomocy i doradzaniu wykonawcom ubiegającym się o udzielenie zamówienia publicznego, w tym w reprezentowaniu przed Krajową Izbą Odwoławczą
[Więcej >>>]

Zapytaj o ofertę

Nie ma co ukrywać – nikt z nas nie jest nieomylny. Każdemu z nas zdarza się czasem popełnić jakiś błąd. Czasami nasz błąd nawet niezostanie zauważony. A czasem – niestety – może nas kosztować stratę cennego zamówienia. A jak jest w przypadku błędu wykonawcy w pomnożeniu ceny jednostkowej przez liczbę sztuk?

Czy oferta podlega odrzuceniu i nic już nie można zrobić? A może jest to zwykła omyłka rachunkowa, którą należy poprawić?

Sprawdźmy.

Historia Pana Marcina

Jakiś czas temu zadzwonił do mnie jeden z klientów. Niedawno złożył ofertę w bardzo interesującym go przetargu i czekał na informacje z otwarcia ofert.

Jakież było jego zdziwienie, gdy pojawiły się informacje z otwarcia ofert i przy nazwie swojej firmy zauważył inną kwotę, niż był przekonany, że zaoferował.

Szybko otworzył swoją kopię oferty. I już wiedział skąd wyniknęło całe zamieszanie.

Okazało się, że pomylił się w mnożeniu zaoferowanej ceny jednostkowej przez liczbę sztuk.

Formularz ofertowy w przetargu wyglądał mniej więcej tak:

Wykonawcy byli zobowiązani wypełnić wszystkie pola – za wyjątkiem ilości sztuk. Ta wartość została bowiem narzucona przez zamawiającego.

Pan Marcin chciał zaoferować cenę jednostkową netto 10 zł. Prawidłowo wypełniony formularz powinien więc wyglądać następująco:


Zamiast tego jednak formularz Pana Marcina wyglądał następująco:

Łatwo zauważyć, że pomyłka polegała na błędnym pomnożeniu ilości cen jednostkowych (zarówno netto, jak i brutto) przez liczbę sztuk.

Co dalej?

Powstało pytanie, co z tym fantem zrobić dalej.

Opcje były dwie. Zamawiający mógł rozważać, że ta pomyłka:

  • Jest omyłką rachunkową – a w konsekwencji podlega poprawieniu zgodnie z zasadami matematycznymi.
  • Jest błędem w obliczeniu ceny – a w konsekwencji oferta podlega odrzuceniu.

Pomnożenie ceny jednostkowej jako omyłka rachunkowa

Na szczęście dla Pana Marcina prawidłową opcją jest ta pierwsza. Uznaje się bowiem, że jeżeli z konstrukcji formularza cenowego wynikaceny jednostkowej kolejność działań arytmetycznych, to należy uznać, że cena jednostkowa została przez wykonawcę podana prawidłowo, a pozostałe wartości należy uznać za omyłkę rachunkową oraz poprawić.

W naszym przypadku kolejność działań arytmetycznych wprost wynikała. Najpierw należało podać cenę jednostkową netto oraz stawkę podatku od towarów i usług. Następnie należało obliczyć:

  • Cenę jednostkową brutto ((cena jednostkowa netto x stawka podatku od towarów i usług) + cena jednostkowa netto)
  • Wartość netto (cena jednostkowa netto x ilość sztuk)
  • Wartość brutto (cena jednostkowa brutto x ilość sztuk)

Nie było więc żadnych przeciwskazań, żeby tę pomyłkę potraktować jakoś oczywistą omyłkę rachunkową oraz dokonać odpowiedniej poprawy.

Orzecznictwo Krajowej Izby Odwoławczej

Na potwierdzenie mam dla Was dwa przykładowe wyroki Krajowej Izby Odwoławczej:

Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z dnia 29 kwietnia 2014 r., sygn. akt KIO 693/14: „Błąd polegał na błędnym dokonaniu działania arytmetycznego przemożenia jednostki miary i ceny jednostkowej podlega poprawienie przez zamawiającego na podstawie przepisu art. 87 ust. 2 pkt 2 ustawy z dnia 29 stycznia 2004 r. Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2010 r. Nr 113, poz. 759 ze zm.).”

Źródło: www.uzp.gov.pl

I drugi:

Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z dnia 18 maja 2010 r., sygn. akt KIO 769/10: „Jeżeli budowa formularza cenowego precyzuje kolejność działań arytmetycznych, tj. najpierw należy wskazać cenę jednostkową netto, którą należy pomnożyć przez ilość jednostek miary i ustalić w ten sposób wartość netto, a następnie do tak ustalonej wartości doliczyć wartość podatku VAT i wskazać wartość brutto, to jeżeli w przypadku mnożenia ceny jednostkowej netto i liczby jednostek miar, obliczona wartość netto nie odpowiada iloczynowi ceny jednostkowej netto oraz liczby jednostek miar, należy przyjąć, że prawidłowo podano liczbę jednostek miar oraz cenę jednostkową netto i zaistniałą omyłkę rachunkową uznać za oczywistą i podlegającą poprawie na podstawie art. 87 ust. 2 pkt 2 ustawy Prawo zamówień publicznych wraz z uwzględnieniem konsekwencji rachunkowych dokonanych poprawek.”

Źródło: www.uzp.gov.pl

Ważne są również postanowienia SIWZ

Co jest również bardzo ważne – zamawiający może w specyfikacji doprecyzować sposób poprawianie omyłek rachunkowych.

I jest to bardzo dobre rozwiązanie.

Jeżeli bowiem w specyfikacji będą jasne reguły, w jaki sposób zamawiający będzie poprawiał omyłki, to unikniemy już jakichkolwiek wątpliwości w tym zakresie.

Przykładowa specyfikacja mogła by mieć następującą treść:

  1. Wykonawca podaje zaoferowaną cenę wypełniając poszczególne pozycje w formularzu cenowym, tj. podając cenę jednostkową netto, stawkę podatku od towarów i usług, cenę jednostkową brutto, wartość netto oraz wartość brutto.
  2. Poszczególne pozycje należy wypełnić w następujący sposób:
    1. cena jednostkowa netto – należy podać zaoferowaną cenę netto za jedną sztukę wyrobu.
    2. stawka podatku od towarów i usług – należy podać obowiązującą dla wyrobu stawkę podatku od towarów i usług.
    3. cena jednostkowa brutto – stanowi sumę ceny jednostkowej netto oraz iloczynu ceny jednostkowej netto i stawki podatku od towarów i usług.
    4. wartość netto – stanowi iloczyn ceny jednostkowej netto oraz ilości wyrobów określonej przez zamawiającego.
    5. wartość brutto – stanowi iloczyn ceny jednostkowej brutto oraz ilości wyrobów określonej przez zamawiającego.
  3. W przypadku gdy wykonawca obliczy cenę niezgodnie z powyższymi zasadami, to w takim przypadku zamawiający przyjmie, że wykonawca prawidłowo podał zaoferowaną cenę jednostkową netto oraz stawkę podatku od towarów i usług, a w konsekwencji w ramach poprawy omyłki rachunkowej zamawiający dokonana przeliczenia pozostałych pozycji według zasad wskazanych powyżej.

Na szczęście dla Pana Marcina, specyfikacja tego zamawiającego zawierała bardzo podobne regulacje.

Pomyłka w pomnożeniu ceny jednostkowej – podsumowanie

Mogę więc zdradzić, że ostatecznie zamawiający dokonał poprawy omyłki rachunkowej w ofercie Pana Marcina. Pan Marcin wygrał to postępowanie oraz podpisał umowę z zamawiającym. Cała historia miała więc pozytywny finał.

ceny jednostkowej

 

Obecna sytuacja wywołana pandemią koronawirusa COVID-19 spowodowała, że wielu przedsiębiorców ma problem z uzyskaniem zaświadczeń z Urzędu Skarbowego oraz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Jednocześnie w wielu postępowaniach zamawiający wymagają od wykonawców przedstawienia zaświadczeń z tych urzędów. Bez ich przedstawienia zamawiający stwierdzi, że wykonawca nie udowodnił, że nie zachodzą w stosunku do niego przesłanki wykluczenia. I w konsekwencji wykluczy wykonawcę z postępowania.

Na szczęście pojawił się ratunek umożliwiający wyjście z tej patowej sytuacji.

Różnica pomiędzy zaświadczeniem a oświadczeniem

Zanim przejdę do omówienia szczegółów warto w dwóch słowach wyjaśnić czym różni się zaświadczenie od oświadczenia. Ta wiedza przyda nam się do zrozumienia całego tematu.

Zaświadczenie to dokument (zazwyczaj wydany przez uprawniony organ), który potwierdza jakiś stan rzeczy.

Z kolei oświadczenie to oficjalna wypowiedź przedstawiająca czyjeś stanowisko (ale też dokument zawierający taka wypowiedź).

Zaświadczenie pochodzi więc od podmiotu niezależnego (na przykład właśnie od Urzędu Skarbowego).

Oświadczenie natomiast pochodzi od tej osoby, której dana okoliczność dotyczy (na przykład od przedsiębiorcy, który oświadcza, że nie zalega z płatnością podatków).

Opinia Urzędu Zamówień Publicznych

Urząd Zamówień Publicznych opublikował nową opinię prawną, która stanowi ratunek dla wielu przedsiębiorców, którzy chcą wziąć udział w postępowaniu przetargowym, ale nie mają aktualnych zaświadczeń i nie mogą ich uzyskać na czas.

Z pełną treścią opinii można zapoznać się pod >>tym linkiem.

Postaram się wyjaśnić w skrócie o co w niej chodzi.

Krótkie wyjaśnienie

Rozporządzenie w sprawie rodzajów dokumentów, jakich może żądać zamawiający od wykonawcy (czyli rozporządzenie wykonawcze do ustawy Prawo zamówień publicznych) wprowadza rozróżnienie na wykonawców „krajowych” i wykonawców „zagranicznych”.

Wykonawcy „krajowi” muszą przedstawić zamawiającemu odpowiednie zaświadczenia wydane przez Urząd Skarbowy, Zakład Ubezpieczeń Społecznych, informacje z Krajowego Rejestru Karnego, i tak dalej. Nie ma przebacz – musi być zaświadczenie.

Nieco inaczej są traktowani wykonawcy „zagraniczni”. W ich przypadku należy sprawdzić, czy w kraju, w którym mają siedzibę, wydaje się analogiczne zaświadczenia.

Jeżeli wydaje się tam takie zaświadczenia – również muszą je przedstawić.

Jeżeli jednak w ich kraju żaden organ nie wydaje takich zaświadczeń, to wystarczające będzie, jeżeli złożą oświadczenie (czyli samodzielnie potwierdzą, że nie zachodzą w stosunku do nich poszczególne przesłanki wykluczenia). Istnieje jednak jeden ważny warunek. To oświadczenie musi być złożone w obecności jednej ze wskazanych w przepisie osób. Są to (1) notariusz, (2) organ sądowy, (3) organ administracyjny, (4) organ samorządu zawodowego lub gospodarczego.

To w sumie logiczne rozwiązanie. Skoro w ich kraju nie wydaje się zaświadczeń, to taki wykonawca nie mógłby w ogóle złożyć skutecznie oferty. A to stałoby w sprzeczności z zasadą równego traktowania wykonawców. Pozwolenie niektórym wykonawcom zagranicznym na złożenie oświadczenia w miejsce zaświadczenia pozwala wyrównać szanse.

Nie mam wątpliwości, że obecnie również w Polsce mamy do czynienia z brakiem wydawania zaświadczeń. To znaczy – formalnie takie zaświadczenia się wydaje. Jest na to odpowiedni przepis i odpowiednia procedura. Można złożyć wniosek.

Problem jednak w tym, że realnie te wnioski nie są rozpatrywane (a przynajmniej nie są rozpatrywane w czasie, który pozwoliłby wziąć udział w postępowaniu przetargowym).

Wydawać by się mogło, że w takiej sytuacji można zastąpić zaświadczenie oświadczeniem własnym.

W przepisie było jednak wprost określone, że zastąpienie zaświadczenia oświadczenia własnym dotyczy wyłącznie wykonawców zagranicznych. Nie było określone, że z takiej możliwości mogą również skorzystać wykonawcy krajowi.

Wystarczające będzie oświadczenie własne

Na szczęście w wydanej opinii Urząd Zamówień Publicznych uznał, że w drodze interpretacji możliwość zastąpienia zaświadczenia oświadczeniem własnym można „rozciągnąć” również na wykonawców z Polski.

Zdaniem UZP brak takiego „rozciągnięcia” spowodowałby, że wykonawcy z Polski byliby gorzej traktowani od wykonawców zagranicznych.

Przy okazji UZP wprost potwierdził, że z sytuacją, gdy „nie wydaje się dokumentów” mamy do czynienia także wtedy, gdy formalnie jest możliwość złożenia wniosku o wydanie dokumentu, ale realnie te wnioski nie są rozpatrywane (lub nie są rozpatrywane w czasie, który pozwoliłby wziąć udział w postępowaniu przetargowym). A z taką sytuacją mamy obecnie do czynienia w Polsce.

O czym należy pamiętać?

Pamiętać jednak należy o kilku ważnych rzeczach.

Po pierwsze, tak jak wyżej napisałem, oświadczenie musi być złożone w obecności jednej ze wskazanych w przepisie osób. Są to (1) notariusz, (2) organ sądowy, (3) organ administracyjny, (4) organ samorządu zawodowego lub gospodarczego.

W obecnej sytuacji najlepiej chyba udać się do najbliższego, pracującego w dobie koronawirusa, notariusza. Trzeba również pamiętać, że notariuszowi za jego pracę należeć się będzie wynagrodzenie.

Po drugie, dobrze wykazać zamawiającemu, że faktycznie nie jesteśmy w stanie uzyskać zaświadczenia z US/ZUS/KRK.

To podkreśla Urząd Zamówień Publicznych w swojej opinii. Wprawdzie UZP pisze, że obecne ograniczenia w działaniu organów państwowych jest faktem powszechnie znanym, to jednak każdy przypadek należy oceniać osobno.

Moim zdaniem, wystarczające będzie, jeżeli przedstawisz potwierdzenie, że wystąpiłeś do właściwej instytucji o wydanie zaświadczenia i pomimo upływu czasu nie masz do tej pory odpowiedzi. A w konsekwencji korzystasz z możliwości zastąpienia zaświadczenia oświadczeniem własnym.

Pamiętaj również, że gdy wszystko wróci do normy i urzędy znowu zaczną działać, tak jak trzeba, to ponownie właściwym będzie przedstawienie wyłącznie zaświadczenia z tego urzędu.

Zabytkowy wagon pociągu – z taboru Nowosądeckiego Stowarzyszenia Miłośników Kolei. To bardzo ciekawe doznanie odbyć podróż prawdziwym parowozem. To zdjęcie zrobiłem podczas przejazdu na trasie Chabówka – Nowy Sącz.

Podsumowanie

Jeżeli masz problem z uzyskaniem zaświadczenia z Urzędu Skarbowego, zaświadczenia z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych lub informacji z Krajowego Rejestru Karnego, to jeszcze nic straconego. Możesz w miejsce zaświadczenia, przedstawić oświadczenie własne. Oświadczenie musi być jednak złożone w obecności jednej z określonych osób (w chwili obecnej najlepiej żeby był to notariusz). Takie oświadczenie będzie równoznaczne z zaświadczeniem z urzędu.

Jednocześnie musisz wykazać, że faktycznie nie mogłeś uzyskać zaświadczenia z urzędu. Wystarczające będzie, jeżeli przedstawisz potwierdzenie, że wystąpiłeś do właściwej instytucji o wydanie zaświadczenia. I dodasz, że pomimo upływu czasu nie masz do tej pory odpowiedzi.

Takie rozwiązanie będzie działać przejściowo. Gdy urzędu zaczną znowu funkcjonować, to niezbędne będzie już przedstawienie zaświadczenia.

***

Inne artykułu związane z sytuacją z koronawirusem:

Utrata wadium jest jedną z najdotkliwszych sankcji, jakie mogą spotkać wykonawców biorących udział w zamówieniach publicznych. Wydawałoby się, że projekt tzw. tarczy antykryzysowej powinien regulować tę kwestię.

Czas decyzji

Koronawirus wadiumObecnie wielu wykonawców będzie musiało podjąć decyzje, czy zawrzeć umowy po wygram przetargu. Duża liczba zamawiających właśnie teraz rozstrzygnęła postępowania, które toczyły się od np. grudnia zeszłego roku.

Wykonawcy, wiedząc jak wygląda obecnie sytuacja na rynku spowodowana koronawirusem, mogą ostatecznie podjąć decyzję, że nie podpiszą umowy. Braki towarów, wstrzymanie produkcji, problemy z pracownikami i łańcuchem dostaw… To wszystko powoduje, że wykonawcy mogą uznać, że nie są w stanie wykonać umowy. A w konsekwencji, że lepszą decyzją jest jej po prostu nie podpisywać.

Tym bardziej, że zgodnie z prawem są w gorszej sytuacji, niż przedsiębiorcy, którzy zawarli umowy już jakiś czas temu. Ci ostatni bowiem mogą liczyć na zgodę zamawiających na aneksowanie umów. Albo bronić się przed naliczeniem kar umownych poprzez powoływanie się na siłę wyższą. Wynika to z tego, że w momencie, kiedy podpisywali umowy, pandemii koronawirusa w Polsce nie dało się w żaden sposób przewidzieć.

[Poczytaj >>Koronawirus a umowy w zamówieniach publicznych (e-book)]

Wykonawcy, którzy teraz zdecydują się zawrzeć umowę, nie mają już tak komfortowej sytuacji. Przyjmuje się bowiem, że teraz znają już sytuację panującą na rynku. Jeżeli podpiszą umowę, to będzie to oznaczać, że są świadomi zagrożeń i mimo wszystko decydują się świadomie podjąć wykonania umowy.

W momencie składania oferty nikt nie przewidywał pandemii

Problem polega jednak na tym, że wykonawcy składali oferty i wpłacali wadia już jakiś czas temu. W przeważającej części przypadków w w tym czasie pandemii nie dało się przewidzieć.

Zgodnie z ustawą po wygranym przetargu mają prawo odmówić podpisania umowy. Konsekwencją tego jest jednak zatrzymanie wadium.

Taka sytuacja wydaje się być z punktu widzenia przedsiębiorców niesprawiedliwa. Odmowa podpisania umowy nie wynika bowiem z ich winy, lecz ze zmiany okoliczności.

Tymczasem nawet gdyby zamawiający rozumiał sytuację i chciał odstąpić od zatrzymania wadium, to zwyczajnie nie ma ku temu podstaw prawnych. Ustawa stanowi jasno, że zamawiający zatrzymuje wadium wraz z odsetkami, jeżeli wykonawca, którego oferta została wybrana, odmówił podpisania umowy w sprawie zamówienia publicznego na warunkach określonych w ofercie.

Nie ma od tej zasady żadnych wyjątków. Oddając wadium wbrew przepisom ustawy przedstawiciele zamawiającego narażają się na zarzut naruszenia dyscypliny finansów publicznych, a nawet postępowanie karne.

Warto przypomnieć, że wadium może wynosić do 3% wartości zamówienia. W przypadku przetargów na duże zamówienia są to naprawdę duże kwoty.

Labirynt w kukurydzy w Kurozwękach wraz z mapką do wyjścia (edycja 2017 – co roku jest inny labirynt). Odnalezienie się w tym labiryncie było i tak łatwiejsze niż odnalezienie się w obecnych przepisach koronawirusowych.

Co na to tarcza antykryzysowa?

Wydawać by się mogło, że w zaistniałej sytuacji ustawodawca powinien wyjść przedsiębiorcom na przeciw. Ustawodawca mógł wprowadzić rozwiązania chroniące wykonawców przed utratą wadium (w sytuacji gdy odmowa podpisania umowy jest spowodowana sytuacją wywołaną przez koronawirusa).

Okazją ku temu była tzw. tarcza antykryzysowa, która w nocy z czwartku na piątej została uchwalona przez Sejm i czeka na dalsze procedowanie (>>link).

Tymczasem projektodawcy zupełnie nie dostrzegają problemu. W projekcie tarczy antykryzysowej nie znalazła się bowiem żadna regulacja w tym zakresie.

Oznacza to, że wykonawca, który w najbliższych dniach odmówi zawarcia umowy z zamawiającym po wygranym przetargu z uwagi na siłę wyższą wywołaną koronawirusem i tak straci wadium.

***

Inne artykułu związane z sytuacją z koronawirusem:

Wielu zamawiających zadawało sobie pytanie, czy w obecnej sytuacji może zakupić sprzęt elektroniczny (np. laptopy), które umożliwiłyby pracownikom pracę zdalną w domu (zamiast przychodzenia do biura) bez stosowania przepisów o zamówieniach publicznych.

Wątpliwości z tym związane wynikały z nieprecyzyjnego sformułowania przepisu spec-ustawy.

W końcu głos w tej sprawie zabrał Urząd Zamówień Publicznych.

Ale po kolei.

Historia

Kiedy tylko pojawiło się w Polsce ryzyko wystąpienia koronawirusa (czyli na samym początku marca), rząd uchwalił spec-ustawę, która miała za zadanie złagodzić część prawnych obostrzeń. „Liberalizacja” przepisów objęła również zamówienia publiczne.

Zgodnie ze spec-ustawą zamawiający może zawrzeć umowę bez przeprowadzenia postępowania dotyczącą towarów lub usług niezbędnych do przeciwdziałania koronawirusowi, jeżeli zachodzi wysokie prawdopodobieństwo szybkiego i niekontrolowanego rozprzestrzenia się choroby lub jeżeli wymaga tego ochrona zdrowia publicznego.

Nikt nie miał wątpliwości, że na podstawie tego przepisu szpitale mogą kupować wyroby medyczne, takie jak na przykład maseczki, czy testy do diagnozy koronawirusa.

Co ze sprzętem komputerowym?

Problem pojawił się jednak ze sprzętem komputerowym.

Obecnie, kto tylko może stara się pracować zdalnie z domu. To minimalizuje ryzyko zarażenia i dalszego rozpowszechniania się wirusa.

Wielu pracowników zatrudnionych w instytucjach, które muszą stosować prawo zamówień publicznych, pracowało na co dzień na komputerach stacjonarnych. Komputery stacjonarne, z oczywistych względów, trudno zabrać tak po prostu ze sobą do domu. Trzeba ze sobą taszczyć jednostkę centralną, komputer, myszkę, klawiaturę. To wszystko dużo waży.

Zupełnie inaczej jest z laptopem. Zamykamy klapę, bierzemy pod ramię i idziemy pracować do domu.

W związku z zaistniałą sytuacją wiele instytucji chciało zakupić dla pracowników laptopy.

Powstało jednak pytanie, czy można to zrobić bez przeprowadzenia przetargu?

Wątpliwości

 Przepis spec-ustawy w tym zakresie jest niejednoznaczny.

Brzmi on dokładanie tak:

Do zamówień, których przedmiotem są towary lub usługi niezbędne do przeciwdziałania COVID-19, nie stosuje się przepisów ustawy z dnia 29 stycznia 2004 r. – Prawo zamówień publicznych (Dz. U. z 2019 r. poz. 1843), jeżeli zachodzi wysokie prawdopodobieństwo szybkiego i niekontrolowanego rozprzestrzeniania się choroby lub jeżeli wymaga tego ochrona zdrowia publicznego.

I powstaje pytanie – czy laptop przeciwdziała COVID-19? Czy istnieje prawdopodobieństwo szybkiego i niekontrolowanego rozprzestrzeniania się choroby / wymaga tego ochrona zdrowia publicznego?

Z jednej strony – tak.

Jeżeli pracownik będzie pracował z domu korzystając z laptopa (zamiast przyjść do biura), to jest dużo mniejsze ryzyko, że kogoś zarazi (albo sam się zarazi). A w konsekwencji zapobiega to rozpowszechnianiu się koronawirusa.

Wątpliwości było jednak co niemiara.

Głos zabiera Urząd Zamówień Publicznych

W końcu głos zabrał UZP.

Wydał krótką opinię prawną, z którą możecie zapoznać się tutaj [>>Komunikat w sprawie art. 6 tzw. ustawy o COVID-19].

UZP, jak to zwykle bywa, jest bardzo ostrożny w wydawaniu sądów. Nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. W każdym przypadku wymaga, żeby zamawiający sam we własnym zakresie przeprowadził analizę konkretnej sytuacji.

Generalnie jednak daje zielone światło do zakupu bez zastosowania ustawy sprzętu elektronicznego, który jest niezbędny dla pracowników do pracy zdalnej.

W Kurozwękach znajduje się jedyna w Polsce hodowla bizonów amerykańskich. Na zdjęciu jeden z przedstawicieli stada. 

Podsumowanie

Jeżeli zamawiający musi kupić sprzęt elektroniczny, który posłużyć ma pracownikom do pracy zdalnej, to generalnie może obecnie takiego zakupu dokonać bez stosowania ustawy prawo zamówień publicznych.

Zawsze trzeba jednak dokładanie przeanalizować konkretną sytuację.

Nie będzie na przykład możliwy zakup bez zastosowania ustawy, jeżeli zamawiający chce kupić laptopy „na zapas”

***

Inne artykuły związane z sytuacją z koronawirusem:

Dzisiaj udzieliłem wywiadu (w formie podcastu) dla portalu „Koronawirus i biznes”. Gospodarzem podcastu jest Rafał Chmielewski. Wspólnie rozmawialiśmy na temat sytuacji zamawiających i wykonawców w zamówieniach publicznych w kontekście tzw. tarczy antykryzysowej.

Podcastu możesz przesłuchać poniżej:

Serdecznie zapraszam Cię do wysłuchania podcastu, jak również do odwiedzenia serwisu „Koronawirus i biznes„, na którym znajduje się mnóstwo informacji na temat obecnej sytuacji gospodarczej w kraju oraz możesz posłuchać wywiadów z prawnikami komentującymi aktualną sytuację prawną.

Udanego słuchania oraz lektury!

Inne artykuły związane z sytuacją z koronawirusem: